O Terrorze Dana Simmonsa można przeczytać mnóstwo świetnych, pełnych zachwytu wpisów, ocena 8,2 na Lubimyczytać nie wzięła się przecież z niczego.
Zapraszam do lektury choćby niektórych z nich:
Bazyl właśnie czyta i jak się zepnie, to pewnie też strzeli jakąś pochwalną notkę. Ja zaś, skazując się na blogowy ostracyzm, posądzenie o ubóstwo intelektualne i wyłączne chłodne przywitania napiszę, że mi się nie podobało. Czemu? Bo tak! Ok, wiem, że nie wolno, że takie podejście świadczy o całkowitym braku profesjonalizmu, ale najchętniej tak bym zakończył pisanie o tej książce. Nie wiem, jak się zabrać do tego, ale spróbuję.
Terror to historia wyprawy statków HMS Erebus i HMS Terror kierowanej przez sir Johna Franklina w poszukiwaniu przejścia Północno-Zachodniego, mogącego znacznie skrócić morską trasę z Atlantyku na Pacyfik. Wyprawa ta wyruszyła w 1845 roku i wszelki słuch po niej zaginął, a Simmons próbuje odtworzyć przebieg wydarzeń, które miały podczas niej miejsce. Zaludnia pokłady obu statków historycznymi postaciami z sir Johnem Franklinem i Francisem Crozierem, kapitanem Terroru, na czele i opowiada monumentalną historię. Pisze barwnym, plastycznym językiem, z ogromną dbałością o szczegóły, a luki w źródłach wypełnia swoją wyobraźnią, tworząc opowieść, która podoba się wielu.
Mnie nie. Owszem, od strony umiejętności pisarskich autora to z pewnością jest cudo, w sensie, że język jako taki jest znakomity, a do tego Dan odwalił kawał roboty, przygotowując się do książki, ale zupełnie mnie to nie porwało fabularnie. Dla mnie ta historia jest najnormalniej w świecie nudna. Nie wiem, czemu autor zaczął pisać powieść historyczną, a potem coś mu wpadło do łba i zdecydował się napisać horror. No bo przecież Tuunbaq to zdecydowanie nie jest postać historyczna.
Dla mnie w tej książce naprawdę niewiele się dzieje, opowieści o łażeniu tam i z powrotem między Erebusem a Terrorem znudziły mnie śmiertelnie, a powtarzanie co jakiś czas, kto właśnie umarł, poirytowało. To, czy umarło dwóch oficerów z Erebusa, a trzech z Terroru, a potem siedmiu z Erebusa, a tylko czterech z Terroru nie bardzo miało jakieś znaczenie, a wymienianie za KAŻDYM razem wszystkich ich z imienia to już naprawdę przesada. Może gdybym na początku nie podszedł do książki jak do rzetelnej historycznej rekonstrukcji, niektóre wątki nie rozczarowałyby mnie tak. Może w tym tkwi problem. Uzupełnienie książki tak naprawdę mocno fikcyjnej naukowym wpisem i autentycznymi reprodukcjami chyba zbyt mocno sugeruje, że to, co znajdziemy wewnątrz, to prawda.
Próbowałem to czytać rano i wieczorem, próbowałem w długich rzutach i po kawałku, nie wzięło mnie niestety nic a nic. Owszem, jest kilka genialnych momentów, jak choćby scena z Hickeyem myślącym o sobie jako o bogu czy moment śmierci John Bridgensa, ale trochę tego za mało, aby ta historia mnie wciągnęła. Gdybym chciał horroru w arktycznych klimatach, to sięgnąłbym po Coś Carpentera. Chyba po prostu spodziewałem się czegoś innego.
Szanowni zaglądający, którzy przeczytaliście: zanim zaczniecie na mnie krzyczeć, zastanówcie się nad tym, o czym piszę poniżej, wy, którzy nie czytaliście, omińcie następny akapit.
SPOJLERY!
Nie kupuję motywacji Lady Ciszy, skoro tak świetnie radziła sobie podczas przeprawy przez lód z Crozierem, to czemu kiedy statki utknęły w lodzie po prostu się nie zebrała i nie wróciła do swoich? Tak bardzo smakował jej dżem ?!
Crozier zachowuje się jak kretyn w przypadku bosmana Hickey. Przecież tego skurwysyna należało osądzić i stracić przy pierwszej okazji. W takiej sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie wiadomo było, że pozostawienie go przy życiu po śmierci Irvinga, to proszenie się o kłopoty
Dwoje ludzi pozbawionych języka porozumiewających się za pomocą telepatii? Jakoś tego nie kupuję.
Informacja tramwajowa
Grube, nudne dla jednych, straszne dla drugich, nie bierzcie. Jeśli chcecie coś epokowego, ale takiego w którym więcej się dzieje, to kupcie sobie coś z Meekhanu
Podsumowanie:
Tytuł: Terror
Autor: Dan Simmons
Wydawca: Wydawnictwo Vesper
Do tramwaju: nie
Ocena czytadłowa: 2/6
Ocena bezludnowyspowa: 3/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej bookmaster.com.pl
Photo credit: Smudge 9000 / Foter / CC BY-SA