Znak to takie specyficzne w mojej blogowej karierze wydawnictwo. Przysyłali zapowiedzi, ja ich czasem o coś prosiłem, oni nie odpowiadali, a jak odpowiedzieli to nie wysłali, a jak wysłali to zaginęło. Zatem nie współpracujemy, ale książki ich lubię, w ostatnim stosie było ich trzy na cztery :)
Dzisiaj zatem pierwsza z nich, Okupacja od kuchni, ta, która została wydana chyba w jakimś kolejnym znakowym imprincie o nazwie Ciekawostki historyczne. Zabrałem się za nią wieczorem i to nie był dobry pomysł, bo małżonka poirytowana moim chichotem zagoniła mnie szybko do spania. Tak nie przejęzyczyłem się śmiałem się momentami w głos czytając o tych trudnych czasach
Było to możliwe dlatego, bo to książka, która budzi zarówno przerażenie, jak i niekłamaną dumę połączoną z radością. Wojna to był straszny czas, nie zdawałem sobie jednak sprawy, że aż tak straszny dla ludności cywilnej zupełnie nie zaangażowanej w walkę z okupantem. Byłem przekonany, że owszem, żyło się wtedy ciężko, ale nie wiedziałem, że aż tak ciężko. Z racji żywnościowych wydawanych przez Niemców nie byłoby szans wyżyć, dostarczały one mniej więcej jedną trzecią dziennego minimalnego zapotrzebowania na kalorie dla dorosłego i jeszcze mniej dla dzieci. To było dla mnie szokiem.
Śmiech i poniekąd dumę wywołały u mnie sposoby na zdobycie żywotności o jakich pisze autorka. Kozy na podwórkach miast, grządki w parkach, króliki w łazienkach i szmugiel na niewyobrażalna skalę. Dobrze zorganizowana ekipa kolejarzy potrafiła w samej tylko lokomotywie ukryć dwie tony jedzenia. DWIE TONY! Najgłośniej śmiałem się, kiedy przeczytałem o świni przebranej za steraną życiem, schorowaną babuleńkę, która podtrzymywana przez zatroskaną rodzinę przemaszerowała po peronie przed oczyma niemieckiego i przy numerze z walizkami pełnymi kotów.
Czyta się to znakomicie, choć groza miesza się z humorem, ale pomysłowość Polaków okazuje się jednak być na poziomie mistrzowskim. Bez tego niekonwencjonalnego myślenia mogłoby nas teraz nie być na świecie. Dlaczego? Nasi dziadkowie, czy pradziadkowie zmarliby z głodu. Na koniec dodam jeszcze, że nasi przodkowie byli w tym wymyślaniu sposobów na przeżycie tak dobrzy, że ich książki z przepisami wydawano w okresie wojny w zachodniej Europie.
Informacja tramwajowa
Jak najbardziej! Twarda oprawa ochroni przed zniszczeniem, a frajda z lektury jest przeogromna. Wymieszane emocje, mnóstwo wiedzy i lekkość pióra autorki dają znakomity, wart uwagi tytuł.
Podsumowanie:
Tytuł: Okupacja od kuchni
Autor: Aleksandra Zaprutko-Janicka
Wydawca: Znak
Do tramwaju: tak
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 4/6