Image may be NSFW.
Clik here to view.Siedzę sobie, słucham AC/DC, konkretnie kawałka Back in black i zastanawiam się jakby tu zacząć. Kurcze, może tym razem zacznę po prostu od początku? Przyznam się do czegoś? No dobra, niech będzie.
Od momentu opuszczeniu szkoły średniej, czyli ponad ćwierć wieku temu, zdarzyło mi się czytać wiersze tyko dwojga poetów współczesnych. Był to ksiądz Jan Twardowski i …, tak dobrze zgadujecie, drugą osobą była Wisława Szymborska. Tylko oni zapadli mi na tyle w głowę, że nabyłem droga kupna tomiki, czy tomy ich twórczości i czytałem. Teraz za mną część Wszystkich lektur nadobowiązkowych i jestem zachwycony, totalnie. Czemu tylko część? Ano dlatego, że będę tę książkę czytał pewnie jeszcze z pół roku dawkując sobie felietony naszej noblistki. To co już przeczytałem poznaczone jest furą kolorowych karteczek i za jakiś czas pewnie cała książka zostanie nimi oblepiona.
Co to właściwie są te Wszystkie lektury nadobowiązkowe? To zbiór ponad pięciuset felietonów jakie popełniła Szymborska przez blisko 35 lat dla różnych gazet. Tematem wspólnym są książki, teoretycznie wszystkie teksty powinny być krótkimi recenzjami, podzieleniem się wrażeniami poetki z tego co przeczytała, ale nie zawsze tak jest. O ile autorka wychodzi od jakiegoś przeczytanego tytułu, to zdarza się czasem, że wędruje w rejony zupełnie nieoczekiwane. Jedynym właściwie pewnikiem jest li tylko jedynie to, że zawsze trafia w punkt i dzięki genialnemu zmysłowi obserwacji potrafi uchwycić najistotniejszy element przeczytanej książki jest ciekawie, nawet jeśli pisze o jakimś staroislandzkim eposie. Szacunek też musi budzić dobór tego co czytała, znaleźć można tam przedziwne cuda, jest też tekst o jej własnych Lekturach nadobowiązkowych.
W recenzjach, które pojawiać się będą jak Internet długi i szeroki, z całą pewnością będzie można wyczytać dzikie ilości pochwalnych pień na temat tej książki. U mnie zachwytów już koniec, pozwolę sobie za to na pewną dość karkołomną tezę. Szymborska w tej wersji to absolutnie genialna blogerka, taka która pisała wpisy, notki, felietony o książkach, zanim jeszcze wynaleziono Internet i instytucję blogera. Taka blogerka, która wygrałaby pińcet rożnych nagród, ze cztery blogi roku w jednej edycji, a Kominek miałby kłopoty z umieszczeniem jej w rankingu, bo by mu skali brakło. Dla mnie ta książka to kwintesencja blogowania o książkach, to niedościgniony poziom, o osiągnięciu którego nawet nie śmiałbym nigdy marzyć. To tak naprawdę autentyczna Biblia blogera książkowego, prawdziwa LEKTURA OBOWIĄZKOWA.
Informacja tramwajowa
Nie. Grube toto, ciężkie jak fiks, niewygodne do noszenia. No i zdecydowanie warto się tą książką delektować po kawałku, czytanie kilkunastu tekstów pod rząd oczywiście nie nuży, ale nie ma wtedy aż tyle frajdy, jak w chwilach w których do niej wracamy.
Podsumowanie:
Tytuł: Wszystkie lektury nadobowiązkowe
Autor: Wisława Szymborska
Wydawca: Znak
Do tramwaju: nie
Ocena czytadłowa: 6/6
Ocena bezludnowyspowa: 6/6
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej
Image may be NSFW.
Clik here to view.